Aktor, grający Hamleta, właśnie kończy pieśń pogrążonego w rozpaczy szaleńca. Wzdycham cicho, a wraz ze mną przynajmniej dwa tuziny uczniów. Mam wrażenie jakby scena była tajemniczą bramą do zupełnie innego świata. Świata pogrążonego w bezkresnym bólu i cierpieniu, przekraczającym granice psychicznej wytrzymałości. Wszechogarniająca ciemność zaczyna działaś na mnie klaustrofobicznie. Duszę się własnymi emocjami.
I wtedy znów słyszę jego gros. Jednocześnie cichy, zdający się przemawiać wyłącznie do mnie i donośny, przebijający się przez wszystkie myśli i wypełniający całą głowę. Pieśń Hamleta jest pieśnią straceńca. Patrzę na jego ubranie i scenografię, które są tak nowoczesne, że przywodzą mi na myśl serię filmów „Gwiezdne wojny” lub „Star Trek”. Jednak najbliżej są mojemu wyobrażeniu o Kapitolu z serii „Igrzyska Śmierci”. Scenografia wydaje się tak piękna, że niemal nierealna. Przechodzi moje najśmielsze oczekiwania i fantazje, czaruje wzrok. Andre Hübner – Ochodlo stworzył coś, co dotychczas zdawało się niemożliwe. Wskrzesi? „Hamleta” ze zmarłych. Namalował go niemal dorównując Szekspirowi. Sprawił, że dusza Hamleta stała mi się dziwnie bliska.
Dzięki licznym monologom odniosłam wrażenie jej dogłębnego poznania. Ironiczne poczucie humoru, szelmowski błysk w oku i dzikość ruchów idealnie odzwierciedlił Maciej Półtorak, którego gra aktorska notorycznie wbijała mnie w fotel. Muzyka Adama Żuchowskiego wręcz zniewoliła moja duszę. I kiedy zdawało mi się, że już nigdy nie uwolnić się spod uroku magnetycznych dźwięków, kurtyna opadła".
Aleksandra Groja (IIA)
opiekun: mgr Danuta Zielińska