Już kolejny raz (po wizycie w maju 2018 roku w Wilnie) wyruszyliśmy na wschód, aby poznać Kresy Drugiej Rzeczypospolitej. Tym razem w dniach 23-25 października odwiedziliśmy Lwów. Miasto, które zaskakuje liczbą polskich śladów i pamiątek. Trudno się jednak temu dziwić, skoro przez całe stulecia było ono obok Krakowa ostoją polskości a tutejszy uniwersytet wydał wiele najtęższych umysłów naszego narodu.
My gościliśmy we Lwowie przez dwa dni. Zakwaterowaliśmy się w hostelu Pod Wysokim Zamkiem bardzo blisko od centrum miasta, którego serce stanowi dzisiejszy Plac Wolności z pomnikiem Adama Mickiewicza z jednej a Operą Lwowską, z drugiej strony. To właśnie te dwa charakterystyczne punkty znalazły się w "optyce" naszych zainteresowań. Pomnik naszego patrona z oczywistych względów… Natomiast w pięknej operze mieliśmy okazję podziwiać… balet. Dokładnie 50 osób (uczniowie i opiekunowie) wybraliśmy się drugiego dnia naszej wycieczki wieczorem na "Powrót Madame Butterfly" (sztukę ukraińskiego autora M. Skoryka na motywach dzieła G. Pucciniego). Wrażenie, jakie pozostawili w naszej pamięci ukraińscy tancerze – niezatarte.
Oczywistym punktem każdej polskiej wycieczki do Lwowa jest Cmentarz Łyczakowski, na którym spoczywają szczątki wielu sławnych Polaków. Tu także znajduje się słynna kwatera Orląt Lwowskich – często kilkunastoletnich obrońców miasta, którzy stawili czoła zawodowym żołnierzom ukraińskim. Wówczas, w 1919 i 1920 roku ocalili polskość Lwowa. Dziś stanowią problem, który przez lata dzielił Polaków i Ukraińców.
Poza patriotycznymi akcentami wycieczki, postanowiliśmy także poznać historię ziem Rusińskich odwiedzając skansen. Z bogatej (ponad 120 budowli) oferty dawnej architektury, która została tam zgromadzona wybraliśmy dwa działy: łemkowski i bojkowski. Oba dotyczą ludów Rusińskich, które do dziś dnia zamieszkują na naszym południowo – wschodnim pograniczu.
Wracając do Polski odwiedziliśmy Stryj a w nim Centrum Kultury Polskiej. Podejmująca nas pani dyrektor Centrum – Julia Bojko okazała się niemal częstochowianką, bo w naszym mieście skończyła jedną z wyższych uczelni i mieszkała przez prawie 10 lat. Tym milej było nam wręczyć tej polskiej szkole na Ukrainie pamiątki w postaci wielu polskich książek i wydawnictw albumowych, które tuż przed naszym wyjazdem zgromadziliśmy z darów nauczycieli i uczniów.
Także w drodze powrotnej postanowiliśmy zagościć w rodzinnym mieście Brunona Schultza – Drohobyczu. Niestety w dzisiejszym mieście niewiele jest śladów tego wybitnego pisarza. Był natomiast dość kontrowersyjny pomnik Adama Mickiewicza. W sumie przez trzy dni pobytu za naszą wschodnią granicą przejechaliśmy ponad 1000 kilometrów i zwiedziliśmy 3 miasta. Wszystkie przed 80 laty należały do II Rzeczpospolitej.
mgr Jarosław Sobkowski
W galerii znajdują się zdjęcia z wycieczki do Lwowa.