Brak większego uznania w oczach społeczeństwa zawdzięcza ono z pewnoącią deficytowi w dziedzinie wszechobecnej komercji, tak typowej dla wspomnianych wyżej uroczystości grudniowych czy chociażby postkomunistycznych Walentynek.
Święta Wielkanocne poprzedza okres Wielkiego Postu - okres wyciszenia, pokuty i nawrócenia, co sprawia, że na miesiąc przed ich obchodami „ nie atakują” nas wesołe zające, śpiewające jajka i tym podobne specjały. W ogóle trudno doszukać się jakiejkolwiek „świątecznej gorączki”. Spowodowane jest to zapewne faktem, że w ramach celebracji Wielkanocy nie obdarowujemy siąę mniej lub bardziej bezużytecznymi gadżetami, które stanowią podstawę zakupów wigilijnych.
Ma to oczywiście swoje dobre strony - ot chociażby fakt, że skupiamy się na także duchowym wymiarze świąt, a nie tylko na wyprawie do supermarketu w pogoni za najkorzystniejszymi promocjami, rodem z ulotki reklamowej. Jednak istnieje także mniej pozytywny aspekt, a mianowicie to, iż dla znacznej większości Polaków święta te są po prostu nudne. Czy to przez brak wspomnianych już prezentów czy może przez niewielki ich wkład w kulturę masową, śwęta upamiętniające śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa mają dla nas drugorzędne znaczenie i stanowią jedynie dodatkową okazję do kilkudniowego odpoczynku od codziennych obowiązków.
Jedyna sferą tych świąt, naprawdę wzbudzającą nasze zainteresowanie jest z pewnością Śmigus - dyngus. Poniedziałek Wielkanocny to bezprecedensowa okazja do zabawy, psikusów i różnych kawałów. Polewanie wodą znajomych i nieznajomych, wywodzące się jeszcze z obrzędów słowiańskich, daje możliwość odreagowania od podniosłego i nieco patetycznego charakteru Wielkiego Tygodnia.
Nadchodzące święta, choć mają z pewnością mniej uroku dla dzieci niecierpliwie czekających na kolejną gwiazdkę (a ściślej na kolejny zestaw Lego lub My Little Pony), to są na swój sposób pozytywne. Po okresie zadumy i umartwień nadchodzi radośźć, pojawiająca się wraz z pierwszymi oznakami wiosny. I oby ową radość udało nam się w tym roku dostrzec, bo na babcine uszka z grzybami oraz grubego Mikołaja w kominie trzeba nam będzie jeszcze długo poczekać…