"Listopad, jak wiadomo, to jeden z dotkliwszych wrzodów na dwunastnicy roku i miesiąc, w którym szczególnie często myślimy o zmarłych. Patrząc na spadające z drzew liście uświadamiamy sobie płynność przemijania. Stare pokolenia, ustępują miejsca kolejnym, co jest podstawowym warunkiem trwania wszystkich gatunków na Ziemi. Gdybyśmy tak zaklęci w czasie trwali i nie umierali, życie wieczne okazałoby się potwornie nudne i na dłuższą metę męczące. Dlatego dobrze, że po stu latach jak po ciężkim dniu udajemy się na wieczny odpoczynek. Zanim jednak muchy plujki zaczną wykorzystywać nasze ciała jako żłobek dla bandy swoich rozbrykanych dzieciaków, może warto mieć w zanadrzu jakąś alternatywę.
Przyznam, nie jestem zbyt towarzyska więc smutna kwatera na Rocha i sąsiedztwo innych nieboszczyków na różnych etapach rozkładu nie szczególnie mnie satysfakcjonuje. Dobrą alternatywą byłoby oddanie swoich zwłok na potrzeby medycyny i zostanie muzealnym eksponatem, poddanym procesowi plastynacji. Jak się okazuje jest to - w sposób dosłowny - marzenie ściętej głowy, bo w kolejce czekają tysiące i program donacji ciał prowadzony przez Instytut Plastynacji w Heidelbergu, został bezterminowo wstrzymany. Jaka szkoda...
Wrocławska Galeria Magnolia Park powinna się reklamować hasłem: „Tu się ubierzesz, najesz i poznasz swoje wnętrze”. Między markowymi butikami, kinem, kafejkami, sklepami z biżuterii i perfumeriami znalazło się miejsce i dla człowieka, który stał się eksponatem równie interesującym jak nowa kolekcja ZARY czy HUGO BOSS’A. Oryginalny homo sapiens, żadna chińszczyzna czy tania podróbka, więc w przerwie zakupów gwiazdkowych warto zobaczyć co ma w środku.
6 listopada „przybieżeliśmy do Betlejem”. Sześć gablot, w których zarodki na różnych etapach rozwoju spoczywają na wysłanych aksamitem poduszkach, niczym w stajence nowo narodzone Jezuski. Nad nimi „Gwiazda Betlejemska”- otoczona plemnikami komórka jajowa, błyska kadrem z filmu o zapłodnieniu. Trzęsienie Ziemi już było, więc teraz napięcie musi tylko rosnąć. Kolejne eksponaty pokazują nam intymne części ciała. Widok mózgów, rdzenia kręgowego i rozczłonkowanych zwłok ludzkich nikogo nie dziwi, w końcu to eksponaty, przedstawiające najbardziej finezyjne patologie, o których czytamy i wiemy że są, ale trudno je sobie wyobrazić.
Szare plamki na błonie śluzowej żołądka to wrzody, wałkowate uwypuklenia na powierzchni nerek to guzy, czarne płuca palacza, sztuczne zastawki serca i endoprotezy to bal dla tych, których interesuje anatomia. Przeciskamy się przez gąszcz naczyń krwionośnych, plączemy w jelitach, gramy w kości, prężymy bicepsy, patrzymy w serce, słyszymy trzask łamanych kończyn, wypełniamy pustkę w głowie. Mimo duchoty i panujących w pomieszczeniu ciemności, chłoniemy wiedzę przekazywaną przez przewodnika. Z plakatów markowych salonów wyzierają uśmiechnięte twarze modelek. Na zewnątrz niczego sobie, za to w środku przesycone zapachem krwi i moczu ich ciała, których mięsne kawałki nie nadają się nawet na gulasz. Zniszczone nadmiarem alkoholu i prochów wątroby, odessany tłuszcz z bioder teraz wypełnia wargi, sparaliżowane botoksem mięśnie mimiczne twarzy nie pozostawiają złudzeń, że wygląd zewnętrzny jest tylko maską, a każdy z nas w środku stanowi mało estetyczny obraz szkaradnych flaków i trzewi, których proces starzenia i rozkładu nie ominie, mimo wszelkich zabiegów medycyny estetycznej i chirurgicznego skalpela".
Wrocławska Galeria Magnolia Park powinna się reklamować hasłem: „Tu się ubierzesz, najesz i poznasz swoje wnętrze”. Między markowymi butikami, kinem, kafejkami, sklepami z biżuterii i perfumeriami znalazło się miejsce i dla człowieka, który stał się eksponatem równie interesującym jak nowa kolekcja ZARY czy HUGO BOSS’A. Oryginalny homo sapiens, żadna chińszczyzna czy tania podróbka, więc w przerwie zakupów gwiazdkowych warto zobaczyć co ma w środku.
6 listopada „przybieżeliśmy do Betlejem”. Sześć gablot, w których zarodki na różnych etapach rozwoju spoczywają na wysłanych aksamitem poduszkach, niczym w stajence nowo narodzone Jezuski. Nad nimi „Gwiazda Betlejemska”- otoczona plemnikami komórka jajowa, błyska kadrem z filmu o zapłodnieniu. Trzęsienie Ziemi już było, więc teraz napięcie musi tylko rosnąć. Kolejne eksponaty pokazują nam intymne części ciała. Widok mózgów, rdzenia kręgowego i rozczłonkowanych zwłok ludzkich nikogo nie dziwi, w końcu to eksponaty, przedstawiające najbardziej finezyjne patologie, o których czytamy i wiemy że są, ale trudno je sobie wyobrazić.
Szare plamki na błonie śluzowej żołądka to wrzody, wałkowate uwypuklenia na powierzchni nerek to guzy, czarne płuca palacza, sztuczne zastawki serca i endoprotezy to bal dla tych, których interesuje anatomia. Przeciskamy się przez gąszcz naczyń krwionośnych, plączemy w jelitach, gramy w kości, prężymy bicepsy, patrzymy w serce, słyszymy trzask łamanych kończyn, wypełniamy pustkę w głowie. Mimo duchoty i panujących w pomieszczeniu ciemności, chłoniemy wiedzę przekazywaną przez przewodnika. Z plakatów markowych salonów wyzierają uśmiechnięte twarze modelek. Na zewnątrz niczego sobie, za to w środku przesycone zapachem krwi i moczu ich ciała, których mięsne kawałki nie nadają się nawet na gulasz. Zniszczone nadmiarem alkoholu i prochów wątroby, odessany tłuszcz z bioder teraz wypełnia wargi, sparaliżowane botoksem mięśnie mimiczne twarzy nie pozostawiają złudzeń, że wygląd zewnętrzny jest tylko maską, a każdy z nas w środku stanowi mało estetyczny obraz szkaradnych flaków i trzewi, których proces starzenia i rozkładu nie ominie, mimo wszelkich zabiegów medycyny estetycznej i chirurgicznego skalpela".
mgr Natalia Myga